Dziś po raz pierwszy (i nie ostatni) bez zdjęcia.
Czyż język polski nie jest piękny? Niedawno na imprezie wychwyciłem lewym uchem następujący strzępek rozmowy: 'no to było wtedy, kiedy pędzel zderzył się z kosiarą'.
Oczyma wyobraźni ujrzałem mój staromodny pędzel do golenia ze szczeciny borsuczej, tyle tylko że monstrualnych dwumetrowych rozmiarów, jak się zderza z kosiarką do trawy, którą miałem wątpliwą przyjemność obsługiwać ze trzy dni wcześniej (spalinowa honda). I pędzel po tym wypadku jest skoszony do co najmniej jednej czwartej wysokości swojej szczeciny.
Ale po chwili zajarzyłem, że chodzi o dwóch piłkarzy o pseudonimach Pędzel oraz Kosiara, którzy mieli bliskie spotkanie w czasie rozgrywki towarzyskiego piłkarskiego sparringu na szczeblu miejskim-żywieckim, lub niższym. Krótko mówiąc, jeden palnął drugiego w łeb, w tułów albo w nogi. Nieważne kto kogo i w co.
Przebywając za granicą często śmiałem się z dowcipów lub bon motów usłyszanych w języku innym niż polski. Jednakże tego nigdy nie da przyrównać do radości z soczystego dowcipu lub porównania w języku ojczystym. Wg mnie zderzenie Pędzla i Kosiary niewątpliwie zalicza się do soczystych porównań - choćby ze względu na dźwięczne pseudonimy. I wierzcie mi, są to pseudonimy, których obcokrajowiec raczej nie wymówi poprawnie, co mnie tym bardziej cieszy.
Ale prawdziwe soczyste porównania to dopiero przeczytacie na tym blogu, później.
Keep reading.
No comments:
Post a Comment