Thursday 25 February 2010

Not only in Australia


Do takich obrazków przywykłem w Europie Wschodniej. Ale w Australii? Wysoko cywilizowanym kraju? Nie do pomyślenia!

Zdjęcie zrobiono na płatnej autostradzie w Melbourne, na wschód od City.

Ale najciekawszy był komentarz policji. 'Ze zdjęcia nie wynika, że kierowca złamał prawo.' Australijskie przepisy mówią, że pojazd nie może mieć powyżej 4m 30 cm, a ładunek nie może wystawać poza obręb samochodu o więcej niż 15 cm. Jednakże policjant dodał, że trzeba by zobaczyć, jak ładunek był zabezpieczony, aby móc mówić o przewinieniu. Raport z mediów australijskich tutaj.

A mi się przypomniała policja w Polsce, która mogła (może) udupić za 'niemanie świateł', albo za cokolwiek co się jej nie spodoba. Wiadomo: zatrzymali - kara musi być. W Australii - można dostać mandat tylko jeżeli komuś się udowodni, że złamał prawo.

Saturday 20 February 2010

Najdziwniejsze pytania turystów w Australii


Australijczycy nie są orłami, jeśli chodzi o geografię (aby być sprawiedliwym, trzeba dodać, że w mało której dziedzinie nauki są orłami, może w 'climate change'), ale niektóre pytania turystów zwiedzających swój własny kraj i okolicę zwalają z nóg.

'Czy mogę jechać pociągiem z Fiji do Nowej Zelandii?' (Fiji to wyspy odległe od NZ o ponad 2 tys. km).

'Wiem, że to długi lot, ale jak to jest możliwe, że startuję z Sydney o 10 rano i ląduję w Vancouver tego samego dnia o tej samej godzinie?' (strefy czasowe, jak widać to też abstrakcja).

Inni byli ciekawi, jakie miasta są stolicami Afryki i Europy, i czy Kanada i Ameryka to odrębne kraje.

'Czy mogę wypłacać dolary australijskie z bankomatów w innych krajach?'

Jeszcze jeden Aussie pytał, za ile może zrobić zakupów w sklepie bezcłowym na Tasmanii przed lotem na kontynent australijski, a inny sprawdzał, czy sklepy w Perth akceptują tą samą walutę co w Brisbane.

Zagraniczni turyści czesto dorównują Ozim w znajomości georafii: podróżnik dopytywał się, jakiego samochodu potrzebuje, aby w ciągu nocy przejechać od Great Barrier Reef do Perth (dla niewtajemniczonych to odległość ok. 4.5 tys. km najkrótszą trasą). Inny chciał wiedzieć, czy potrzebuje paszportu, aby z Queensland jechać do Melbourne.

Były też pytania/żądania z kategorii '???':

- Proszę mi sporządzić listę toalet na trasie z Cairns do Brisbane,
- Ilu ludzi będzie w basenie w moim hotelu w Wielki Piątek?
- Dlaczego w Australii znaki stop są ośmiokątne?
- Dlaczego zawsze sadzicie banany na zboczach?

Jak widać, rozum i w Australii, i na świecie jest nadal w cenie.

Cheers.

Tuesday 16 February 2010

Biggus Dickus still alive


To historia nie z australijskiego podwórka, ale nie mogłem się powstrzymać.

Wysoko postawiony pakistański dyplomata nie został dopuszczony do pełnienia funkcji ambasadora kolejno w Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Bahrajnie i ostatnio Arabii Saudyjskiej. Powód? Gość nazywa się Akbar Zeb. No i co z tego, zapytacie? To z tego, że po arabsku znaczy to, użyję staropolskiego słowa zamiast wulgaryzmu, 'największy kutas'. Co tak przytłoczyło oficjeli trzech wymienionych krajów, że odmówili mu prawa do sprawowania urzędu. Link tutaj.

Monty Pyton w filmie 'Life of Brian' zaprezentował fantastyczny skecz o przyjacielu cezara, który zwał się Biggus Dickus i wszyscy pretorianie sikali ze po nogach za śmiechu po usłyszeniu tego imienia. Zaraz mi się skecz przypomniał.

Teraz wyobraźcie sobie reportera telewizji saudyjskiej, który przekazuje tę wiadomość wiernym muzułmanom...

I to Arabowie Pasztunom zgotowali ten los.

A mówią, że rzeczywistość nie dorównuje sztuce.

Thursday 11 February 2010

I Am Australian



Tę piosenkę usłyszałem pierwszy raz niedługo po moim przyjeździe do Australii, czyli dosyć dawno. Urzekła mnie od pierwszego słuchania i tak mi już zostało.

Oczywiście byłem ciekaw, kto to śpiewa. W dobie internetu nie trzeba dużo zachodu, aby ustalić takie szczegóły. Judith Durham. The Seekers. Popowo-folkowa grupa z Melbourne z lat 60-tych. Piosenka ta była przez niektórych uważana w swoim czasie za nieoficjalny hymn Australii (bo do 1974 Australia nie miała swojego hymnu - posługiwano się hymnem brytyjskim 'God Save the Queen'). Nie miałbym nic przeciwko temu, aby została oficjalnym, bo choć obecny hymn 'Advance Australia Fair' jest przednim kawałkiem, to 'I Am Australian' jest też niczego sobie.

Tłumaczenie refrenu:

>>>>>>
Jest nas wielu, a jesteśmy jak jeden,
przybywamy z wszystkich miejsc na Ziemi.
Dzielimy te same marzenia i mówimy jednym głosem:
Wszyscy jesteśmy Australiczykami
<<<<<<<

Proszę porównajcie sobie ten kawałek z 'A wszyscy Polacy to jedna rodzina' jeżeli chodzi o warstwę muzyczną, bo przesłanie jest mniej więcej to samo.

Sunday 7 February 2010

Dzikie świnie


To nie będzie post o Australiczykach, ani broń Boże o Polakach w Australii, tylko o jeszcze jednym gatunku, który zagraża Australii. O wielbłądach i rekinach już czytaliście. Teraz o świniach.

Perth Sunday Times donosi, że dzikie świnie powodują skażenie wody pitnej dla miasta. Pasożyty ze świńskich ekskrementów znaleziono w ujęciach wody, a jej oczyszczenie będzie kosztować miliony dolarów. Wewnętrzny raport zachodnioaustralijskiego ministerstwa ds. wody mówi o patogenach przenoszonych przez wodę, a pochodzących od świń. Co robić? Naturalnie - zabić świnie. Co nie będzie łatwe, bo dzikich świń w całej Australii jest 24 miliony, o 3 mln więcej niż ludzi.

Ale będą kiełbasy. Australijska świnia waży do 120 kg, ale trafiają się też większe (see the picture). Daje to ok. 2.9 mln ton świń. Dla porównania dodam, że roczna konsumpcja wieprzowiny w Polsce jest około 2 razy mniejsza.

Życzcie smacznego.

Wednesday 3 February 2010

AC/DC rocks!!!


Myślę, że AC/DC to nie trzeba nikomu przedstawiać, choć nie wszyscy pewnie wiedzą, że to kapela z Australii (nie do końca całkiem australijska, bo tylko jeden obecny muzyk urodził się Down Under. Pozostali to Szkoci i Anglicy).

Tak czy inaczej czapki z głów: wokalista Brian Johnson udzielił wywiadu z okazji obecnego tournee. W tym jedynym wywiadzie dla australijskich mediów zmieszał z błotem sławy typu Bob Geldof i Bono. Za co? Za fałszywość.

Brian oświadczył, że kiedy on robi coś dla organizacji dobroczynnych, to robi to dla siebie, a nie dla publiki.

'Nie mówę nikomu, że powinien dawać kasę [dla dzieci w Afryce]. Kiedy pracowałem na etacie, nie chciałem słyszeć na koncercie od jakichś skurwieli, że powinienem myśleć o dzieciach w Afryce' - powiedział Brian. 'Graj sobie dla organizacji charytatywnych, w porządku, ale nie w telewizji, która to transmituje na cały świat. Wściekam się, kiedy ktoś używa dobroczynności albo polityki dla zdobycia popularności.'

Amen.

Sprawdziłem najbliższy koncert w Brisbane. Bilety wyprzedane. Jak ja się teraz tam dostanę???

UPDATE:

Ha, przepłaciłem trochę, ale mam bilet! A nawet dwa, bo była dobra cena na ebayu, chyba dlatego, że aukcja kończyła się o 8 rano, a wiekszość Aussies wtedy śpi po sobocie. Ja się też ledwo zwlekłem z wyrka, bo mieliśmy gości na kolacji, ale byłem gotów nie spać całą noc, byle nie przegapić okazji.

Niektórzy płacą po $330 za sztukę. Ja dałem niewiele więcej za dwie wejściówki na ten sam show (jeszcze lepsze miejsca), więc mogę odsprzedać. Reflektuje ktoś?

Tuesday 2 February 2010

Czym zajmuja się bankierzy w Australii


Dziś, jak co miesiąc, w Australii nastąpiło doniosłe wydarzenie - Reserve Bank of Australia (to taki tutejszy NBP) ogłosił decyzję w sprawie stóp procentowych. W dniu dzisiejszym ich nie podniósł.

Była to niejaka niespodzianka, bo większość zakładów postawiono na wzrost (nota bene tutaj się zakładają o każde wydarzenie, o które się można założyć - chodzi mi o bukmacherów i zakłady na pieniądze). Wielu Australijczykom sprawiło to wielką ulgę, ponieważ są tak zakredytowani po uszy, szczególnie na niebotycznie drogie domy (właściwie powinienem napisać 'budy dla psa', a nie domy), że każdy dodatkowy wydatek rzędu $50 miesięcznie może ich pogrążyć.

No to o 1:30 po południu wielu śledziło wiadomości na żywo, a w nich wywiad z ekspertem z Macquarie Bank - gwiazdy australijskiej finansjery (mam na myśli bank, a nie eksperta). Oto co zobaczyli.



A potem się ludziska dziwią, że są kryzysy finansowe na świecie, a 99.99% rad 'ekspertów' można o kant dupy potłuc.