Wednesday, 16 December 2009

Only in Australia


Australia bywa często nazywana przez Australijczyków 'lucky country' - szczęśliwy kraj. Coś w tym jest. Widać to choćby w mediach. W Polsce, przykład, ciężko doszukać się jakiejś pozytywnej wiadomości w dziennikach telewizyjnych (celowo używam tej nomenklatury). W Australii - przeciwnie. Przeciętnie w co drugich wiadomościach wieczornych, czasem i codziennie, można znaleźć jakąś historię z bardzo pozytywnym zakończeniem.

Taką jak ta.

Facet jechał sobie swoim 4WD ('four-wheel-drive' - samochodem z napędem na 4 koła) po autostradzie z Melbourne na wschód. Ta autostrada jest zawsze zatłoczona. Wiem, bo dojeżdżałem nią do pracy. A że w Australii prawie wszyscy przestrzegają przepisów drogowych (jak jest sto na godzinę, to jest sto, a nie sto osiemdziesiąt), to jeździ się tam z użyciem 'cruise control'. To się chyba nazywa po polsku 'tempomat' - urządzonko utrzymuje stałą szybkość samochodu bez konieczności naciskania na pedał gazu. No i to urządzenie mu się zacięło. Nie mógł zwolnić, zatrzymać się, zahamować ani wrzucić biegu na 'neutral'. Nawet próbował wyciągnąć kluczyki i nic. Zupełnie jak w filmie 'Speed'. Wyrażenie 'perpetuum mobile' zyskało nowe znaczenie. Gość zadzwonił na nr alarmowy i powiedział, co jest grane. Policja stanęła na wysokości zadania, co też jest duuużo częstsze niż w Polsce, i pilotowała go po awaryjnym pasie autostrady, udzielając wskazówek, jak zatrzymać samochód. W końcu pas alarmowy się skończył i kierowca musiał zacząć jechać pod prąd!!! W tym momencie kobieta (!) na centrali w policji poradziła mu, żeby kopał w hamulce ile sił i zaciągnął rownocześnie ręczny. Poskutkowało. Gość, pewien, że żegna się z życiem, zamknął oczy. Słyszał tylko wizg opon po asfalcie, który trwał wieczność. Jak otworzył oczy, to jego samochód stał maska w maskę z samochodem stojącym na przeciwległym pasie. Wkrótce potem ambulans zabrał go do szpitala, bo był w stanie szoku.

Cała gonitwa trwała pół godziny!

Na zdjęciach szczęśliwy kierowca i autostrada, po której jechał. Nieszczęśliwy samochód to ford explorer. No fakt, już najstarsi górale mawiali, że 'ford gówno wort'.

Nie kupujcie fordów. Śledźcie australijskie media. Wyjdzie na zdrowie.

See you.

No comments:

Post a Comment