Dziś zobaczyłem coś, co skłoniło mnie do napisania drugiego postu w ciągu tego samego dnia!
Zawsze mówiłem, że warto oglądać Australian Open. Mecze są pasjonujące. Dla mnie zawsze bardzo ciekawe były też wywiady ze zwycięzcą meczu na gorąco. Króciutkie, kilkuminutowe wywiady na korcie przeprowadzają Jim Courier lub Todd Woodbridge. Szczególnie, kiedy wygrywa Roger Federer albo Marat Safin - można boki rwać, ze śmiechu.
Ale dziś Kim Clijsters przebiła wszystkich, dokonując zemsty na Todzie Woodbridge, za złośliwego SMS-a. Aż przetłumaczę dla nieznających angielskiego:
KC: ...przy okazji: Rennae Stubbs pokazała mi SMS, który jej przesałeś. O mnie, w Sydney! (śmiech)
TW: A co napisałem?
KC: Mysłałeś, że jestem w ciąży!
TW: O nie, jak mogła to zrobić (o Rennae)!!! (Wszyscy się śmieją). No to musimy zapytać: jesteś?
KC: Nie, nie jestem! Ale pozwól mi jeszcze powiedzieć, co było w tej wiadomości: że zrobiłam się straszną zrzędą, i mam większe cycki.
TW: O MÓJ BOŻE! (ogólny śmiech i gwizdy) No to koniec mojej kariery w telewizji! Dziękuję bardzo. Myślę, że tym akcentem możemy zakończyć i pozwolić ci iść do szatni. Jeszcze raz gratulacje z okazji zwycięstwa - dobra robota, Kim!
KC: Dziękuję!
Zobaczcie zresztą sami, jak to wyglądało:
Zawsze lubiłem tę sympatyczną tenisistkę, teraz - w dwójnasób, za poczucie humoru. Śmiało można powiedzieć, że to najlepszy kawałek w tym roku na kortach tenisowych, mimo, iż rok się dopiero zaczął.
UPDATE: Kim wygrała cały turniej Australian Open w tym roku - po raz pierwszy. W czasie przemowy po meczu nie omieszkała znowu błysnąć humorem: za pomoc przy zdobyciu tytułu w pierwszej kolejności podziękowała dentyście z Melbourne, który zaplombował jej zęba ukruszonego tuż po przybyciu do Australii. Obiecała mu to zaraz po zabiegu.
No comments:
Post a Comment