Wednesday, 5 January 2011

Głupich nie sieją

Sami się rodzą. Mam wrażenie, że w Australii często. Może to wszystko z dobrobytu?

W zeszłym roku Agence France-Presse donosiła o niezwykłych wydarzeniach w dalekiej Australii (wyłapałem to dopiero teraz, przy podsumowaniu największych idiotyzmów roku 2010).

Otóż chodziło o to, iż dwóch mężczyzn z Grampians (niedaleko Melbourne) pewnego popołudnia spożywało wspólnie piwo. Konsumpcja alkoholu sprzyja śmiałym ekspetymentom myślowym, i nie tylko. Piwosze zaczęli się zastanawiać, czy strzał w cztery litery z wiatrówki boli i czy śrut zostanie pod skórą.

Mężczyźni, obaj po 34 lata, niewiele myśląc, przekształcili ideę w czyn. Skończyło się na niewielkim bólu. Obaj myśleli, że rozejdzie się to po kościach.

Do strzelaniny doszło w niedzielę. Już we wtorek obu musiano przyjąć do szpitala, aby każdemu usunąć śrut z tylnej części ciała. Operacje się udały.

Jakby tego było mało, jednemu z nięszczęśników odebrano licencję na broń.

Australia - naprawdę 'lucky country', gdzie ludzie nie mają większych zmartwień jak rozważać, czy postrzał w zadek boli.

Popieram - naśladowcom zafunduję po pincie dobrego piwa w czasie rekonwalescencji.

No comments:

Post a Comment