Friday 30 October 2009

A teraz coś z zupełnie innej beczki - koszmar listonosza


Ten wpis dedykuję pierwszej oficjalnej fance mojego bloga - Eli z Żywca.

Skoro pierwsza fanka z Żywca, to czas napisać coś o Polsce. Postanowiłem włączyć do bloga również moje szersze spojrzenie na rzeczywistość, nie tylko obserwacje australijskich butów. W poniższym przypadku, i innych niedotyczących bezpośrednio obuwia, tytuł bloga można rozumieć jako alegorię: spojrzenie na sytuację z punktu widzenia kogoś, kto mieszkał też gdzieś poza najjaśniejszą III Rzeczpospolitą.

We wsi Trzebinia koło Żywca zobaczyłem ciekawe oznakowanie jednej z ulic - patrz zdjęcie. I wyobraziłem sobie, rozterkę listonosza stającego przed problemem dostarczenia przesyłki do domu przy owej ulicy. No chyba że jest to jakiś tubylec (tambylec?) blisko emerytury, który zna wszystkich po imieniu...

Im chyba chodziło o to, że od jednej ulicy odchodzą dwie inne, gdzieś tam dalej. A może to są stare i nowe nazwy? Albo nazwy wymyślone przez nowy i stary zarząd gminy - stary pewnie nie uznał wyniku ostatnich wyborów, nie dał się usunąć z urzędu i w rezultacie obydwa zarządy prowadzą konkurencyjną politykę?

W każdym przypadku gratuluję urzednikom kreatywności.

Takich oznakowań zauważyłem więcej. Jeśli ktoś wie o co chodzi - proszę się podzielić tą wiedzą.

See you!


4 comments:

  1. Odnośnie tabliczek z nazwami ulic to dobrze kombinujesz. Idąc ulicą z tabliczki zielonej dojdziesz do ulic z białych tabliczek. U nas jest tak samo - bo to jest ta sama gmina ;)
    pozdrawiam
    TW

    ReplyDelete
  2. No to się wyjaśniło! Dzięki!

    ReplyDelete
  3. Jak to się człowiek całe życie uczy....

    ReplyDelete
  4. Chyba nie chciałabym być w skórze tego listonosza :-)
    Wszystkim listonoszom świata życzę powodzenia!

    ReplyDelete