No jestem z powrotem - byłem daleko, więc nie pisałem - ale to wynikło z sytuacji, a nie z lenistwa.
Do dzieła: Niektórzy mi nie wierzą, że buty są pietą Achillesa Australijczyków. Po poprzednim poście usłyszałem komentarze typu: 'niemożliwe', 'jaja se robisz', 'to fotomontaż', itp.
Oto dowód nr 3:
W trzy dni po poprzednich bliskich spotkaniach z australijskimi butami jechałem sobie pociągiem z pracy i słuchałem podkastu. Jak to przy podkaście, nie czytałem niczego, żeby się nie rozpraszać. Skoro nie czytałem, to rozglądałem się naokoło.
No i zobaczyłem: naprzeciwko siedział sobie yuppie - fryzura na żelu, koszula ze spinkami, na brodzie modny trzydniowy zarost, no i modne spodnie bez kantki. Spojrzałem starym zwyczajem na buty... i buty zionęły na mnie czeluścią spomiędzy podeszwy a właściwego buta!!! A jak jeszcze yuppie założył nogę na nogę, to nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. Szkoda, że szybko wrócił do zwykłej postury.
Oczywiście pstryknąłem fotkę, uważając jeszcze bardziej niż przy księżniczce z Brisbane, bo teraz to by mnie dopiero za zboczeńca wzięli! Dlatego jakość tradycyjnie nie najlepsza, ale czeluść dalej zieje.
Posta zatytułowałem 'Yuppie of Yeronga', bo dżentelmen wysiadał na stacji Yeronga, która słynie z domów po milion baksów albo droższych. No cóż, może milion dolców też nie obliguje do noszenia w miarę przyzwoitego obuwia.
CDN.
Do dzieła: Niektórzy mi nie wierzą, że buty są pietą Achillesa Australijczyków. Po poprzednim poście usłyszałem komentarze typu: 'niemożliwe', 'jaja se robisz', 'to fotomontaż', itp.
Oto dowód nr 3:
W trzy dni po poprzednich bliskich spotkaniach z australijskimi butami jechałem sobie pociągiem z pracy i słuchałem podkastu. Jak to przy podkaście, nie czytałem niczego, żeby się nie rozpraszać. Skoro nie czytałem, to rozglądałem się naokoło.
No i zobaczyłem: naprzeciwko siedział sobie yuppie - fryzura na żelu, koszula ze spinkami, na brodzie modny trzydniowy zarost, no i modne spodnie bez kantki. Spojrzałem starym zwyczajem na buty... i buty zionęły na mnie czeluścią spomiędzy podeszwy a właściwego buta!!! A jak jeszcze yuppie założył nogę na nogę, to nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu. Szkoda, że szybko wrócił do zwykłej postury.
Oczywiście pstryknąłem fotkę, uważając jeszcze bardziej niż przy księżniczce z Brisbane, bo teraz to by mnie dopiero za zboczeńca wzięli! Dlatego jakość tradycyjnie nie najlepsza, ale czeluść dalej zieje.
Posta zatytułowałem 'Yuppie of Yeronga', bo dżentelmen wysiadał na stacji Yeronga, która słynie z domów po milion baksów albo droższych. No cóż, może milion dolców też nie obliguje do noszenia w miarę przyzwoitego obuwia.
CDN.