Sunday 24 April 2011

Australijskie biurka

Aussies nie słyną z zamiłowania do porządku. W moich australijskich firmach z reguły na palcach jednej ręki można było policzyć biurka, na których był jako taki porządek, a moje biurko, z wszystkimi papierami chowanymi do szuflady na koniec dnia, stanowiło wyjątek.

Pstryknąłem kilka fotek - niestety, mój faworyt nie widnieje na żadnym z nich. Było to biurko jednego z managerów średniego szczebla. Czegoś takiego w życiu nie widzieliście - dokumenty rzucone bezładnie na kupę o wysokości pół metra, niektóre sprzed roku, długopisy, połamane ołówki, kartki samoprzylepne, kanapka z zeszłego tygodnia (fakt!), pognieciony i potargany Melway (to taki grubaśny szczegółowy plan Melbourne dla kierowców), no były tam cuda. A najlepiej jak trzeba było coś znaleźć w tym marasie - przekładał wszystkie rzeczy z jednej kupy na drugą, przywalał sobie przy okazji telefon, telefon dzwonił za 10 min, i znów poszukiwania - kabaret!

Nie mogłem zrobić foty, żałuję do dziś. Poniższe biurka, to może zaledwie 50% mojego ulubionego, musicie je sobie wyobrazić! Zdjęcia zrobiłem po zakończonym dniu pracy.

Biurko księgowego:


Biurko informatyka:


Biurko administratorki (muszę przyznać, że w miarę porządne):


A oto przykład często stosowanego przedłużania powierzchni biurkowej poprzez układanie papierzysk na podłodze - modne szczególnie w gabinetach executives, czyli managerów zarządzających. W tym przypadku manager wyjątkowo dbał o porządek - papierzyska są poukładane na osobnych kupkach.

I ten sam pokój z pewnego oddalenia - to zdjęcie uwidocznia jednak nieco więcej zamiłowania managera do zdrowego australijskiego bałaganiku.



Pokaż mi swoje biurko, a powiem ci, kim jesteś?


Saturday 9 April 2011

Nogi do góry!


Hello! To znowu ja – tym razem moja najbardziej dolna część, zaraz po zjeździe z jednego z obiektów w Wet'n'Wild – parku wodnym w okolicach Brisbane. Nie wiedziałem, że taki stary pryk (is it the same word as 'prick'???!!!) jak ja, może się znowu poczuć jak dzieciak!!!

Sunday 3 April 2011

Czym się różnią ludzie od zwierząt?


Tym, że gotowi są poświęcić dużo, aby uratować życie, nawet jeśli chodzi tylko o psa.

W trzy tygodnie po trzęsieniu ziemi i tsunami w Japonii, japoński patrol straży przybrzeżnej (określają ich w Japonii przezwiskiem 'morskie małpy', hmmm...) wypatrzył 2 km od brzegu dryfujący dom (wiele z nich zostało zmytych do morza), a na jego dachu żywego psa. Helikopter próbował go ściągnąć, ale pies bał sie hałasu silnika i przeskoczył na inny pływający fragment, więc posłali łódkę. Akcja ratunkowa była skuteczna i pies stał się sensacją, bo dryfował na dachu prawdopodobnie od 11 marca.

W Australii news był na głownej stronie najważniejszych wiadomości, a w PL? Nie wiem i nie chce mi się sprawdzać, jakoś mam dziwną awersję do polskich mediów ostatnio. Jak ktoś wie, czy był na ten temat jakiś post gdzieś w polskim internecie, to poproszę o cynk.

See ya!